Monday, April 25, 2011

Obite

Niedawno wspomnialam,ze szlifuje,obijam,...Dzisiaj bedzie o obijaniu.Krzesla w naszej jadalni byly w oplakanym stanie.Oparcia kruszyly sie,siedzenia stare,wytarte i bardzo "wyplaszczone".Dawno chodzilo mi po glowie zeby z nimi cos zrobic ale trzeba bylo przekonac sama siebie,ze to napewno wyjdzie tak jak trzeba,znalezc material i gabke (odkad znalezlismy nasza hurtownie na fabric juz nie ma z tym problemu),no i przekonac Muska,ze "to robota dla mnie".
Tak wygladalo wszystko przed (krzesel jest 6):
Tak pracowalismy calym stadem tzn.Happy pomaga ile moze,Jeblondek wszystkiego "dogladal i komentowal" a ja czasem wychodzilam z siebie probujac przegonic beagla i poradzic sobie z roznymi niespodziankami,ktore byly wczesniej nie do przewidzenia.

Oparcia wyjelismy wszystkie,na ich miejsce wycielismy nowe z cienkiej sklejki,dalismy cieniutka gabke z tylu,troszke grubsza na przod no i nowe gabki i material na siedzenia.Moze nie jest tak do konca idealnie,bo oparcia trzeba bylo czyms przeczepic do krzesla.Uzylismy wiec do tego tapicerskie gwozdzie,wolalabym zeby ich nie bylo ale nie bylo na to innego sposobu.
No i taki jest efekt koncowy:


... cieszymy sie,bo wyglada duzo lepiej niz bylo.Ja tapicerowania napewno sie nie boje a mysle,ze Jeblondek tez nie bedzie sie bal jak bede "ulepszac" meble nastepnym razem a na pomoc Happy napewno moge liczyc (tego jestem pewna).

No comments:

Post a Comment