Monday, February 28, 2011

Herbatniki

Zima na calego.Dwa dni tamu spadlo tyle sniegu,ze nie dalabym rady sama go odrzucic.Zawolalismy na pomoc pana z samochodowym plugiem i w 15 minut snieg przed domem   zostal odgarniety.Dla mnie zostal chodnik przed domem,taras no i razem z Happy zrobilysmy sciezke przez ogrod,zeby ona mogla biegac a ja wynosic resztki na kompost.Ufff...napracowalysmy sie.
Upieklam herbatniki.Wyszly w sam raz,czyli chrupiace i nie za slodkie.Takie akuratne.Byly pyszne z herbata z dodatkiem soku z czarnych porzeczek.
Ciasto utarlam w makutrze.

                                                                                                                                    
A oto przepis:
-50 dag maki
-15 dag cukru
-15 dag masla
-1 jajko
-szczypta soli
-2 plaskie lyzeczki proszku do pieczenia
Maslo ucieramy z cukrem na puszysta mase.Dodajemy jajko,proszek i make.Zagniatamy ciasto.
Walkujemy na cienkie placki,radelkiem wycinamy prostokory i przekladamy na wysmarowana tluszczem blache.Ciasto nakluwamy widelcem i wkladamy do nagrzanego piekarnika,do czasu az sie zrumienia (ok.10-15 min.).
A oto efekt:

"Odpoczywajac"

Pomiedzy jednym a nastepnym projektem,czyli tak jakby w wolnym czasie, powstala serwetka na kuchenny stol.Bardzo sie z niej ciesze.Lubie len,z ktorego powstala i kolory.Reszcie naszego "stada" tez sie podoba wiec przez to jakby powodow do radosci wiecej.
Jest dzisiaj bardzo przyjemny dzien.W garnku dusi sie mieso,zupelnie po polsku czyli az do rozgotowania.Wlasnie napalilam w kominku a za oknem mroz i snieg.Jest przyjemnie i milo,lubie takie dni...


A ze dzis niedziela wiec za wieksze praca sie nie biore.Moze skoncze przytulnik dla Jeblondka a moze cos uszyje?
...a kartofelki do obiadu upieczemy w kominkowym popiele

...Jeblond farm

Zaczelo sie kilka tygodni temu od stworzenia innego bloga...Jednak stwierdzilismy,ze "Jeblond farm" bedzie nazwa odpowiedniejsza i oto jest.Postanowilam przeniesc kilka postow,ktore powstaly na blogu"staruszku".Wiec bedzie sporo na poczatku.
Pracuje teraz nad projektem,ktorego efekt mam nadzieje doda wdzieku i troszke upiekszy nasz dom.Szyje dwustronne podkladki pod zastawe (tzw.placemat).Nie moge nacieszyc swoich oczu i serca szarym plotnem,ktore przywiozlam z Polski.To takie proste i zwykle a ma w sobie "cos",a to ze przywiezione z Polski podnosi jego wartosc i stawia w rzedzie rzeczy bezcennych.