Wednesday, March 23, 2011

W kapciach i przytulniku

Albo to ja jestem taka fajtlapa,albo moje nogi takie koslawe...nie wiedziec czemu,czesto niszcze kapcie.
Moj Jeblondek postanowil mnie uratowac( przed mrozem i przed soba sama,bo straszna sknera dla siebie jestem) i kupic mi "wreszcie pozadne kapcie".Wydal duzo i dostalam piekne skorzane kapcie z grobym futrem w srodku.Ale chyba mielismy pecha,bo kapcie po 2 tygodniach zaczely wygladac zle.Nie pozostalo mi nic innego tylko wziac sprawe w swoje rece i oto one:

Z prawdziwej owczej welny i w stylu Calvin Klein,ktory bardzo lubie,czyli proste,funkcjonalne i bardzo "eleganckie" .
Moj Jeblondek to straszny zmarzlak.Dwa lata temu zrobilam mu cos,co nazwal "przytulnikiem".Nosil go         codziennie,bardzo sie do niego przywiazal i bardzo go szanowal.Moim jednak zdaniem przyszedl juz czas na nowy "przytulnik",ktory zrobilam z cieplutkiej i miekkiej alpaki.A oto on 

Tak wiec marznac tej wiosny nie bedziemy a i przyszlej zimy chyba tez nie.                                                   
Pozdrawiam cieplutko.                                                                                                                                

No comments:

Post a Comment